Pamiętasz z dzieciństwa pytania dorosłych – cioć, wujków, sąsiadów – kim chcesz zostać, kiedy dorośniesz? Jeśli odpowiadałeś, odpowiadałaś, zgodnie ze społecznym oczekiwaniem, że lekarzem, sędzią, strażakiem, policjantem, księgową, fryzjerką… pewnie dorośli z aprobatą kiwali głowami, a na twarzach rodziców pojawiał się dumny uśmiech. Ale jeśli odpowiedź brzmiała mniej standardowo, na przykład malarzem, tancerzem czy muzykiem, to uśmiech pojawiał się dużo rzadziej, a komentarze dorosłych częściej pewnie szły w kierunku stwierdzeń „masz jeszcze czas”, albo – w przypadku starszych dzieci – „zastanów się, z czego będziesz żyć”. Większość z nas, wybierając szkołę średnią czy studia, słyszała dobre rady sprowadzające się do konkluzji „znajdź zawód, który da ci dobre pieniądze, nie bujaj w obłokach – to praca, nie przyjemność”.
A dlaczego, pytam? Dlaczego praca nie może być przyjemnością? Dlaczego zmuszamy własne dzieci, by za cenę zdrady własnych zasad i wartości (tak, dzieci mają prawo je mieć – własne, niekoniecznie zapożyczone od rodziców), skazywały się na to, by przez całe życie, niemal codziennie, przez wiele godzin, robiły coś, co nie daje im satysfakcji i spełnienia?
Z drugiej strony mamy natomiast zwolenników motta przypisywanego Konfucjuszowi: „Wybierz pracę, którą kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu”. To z kolei stwierdzenie zdecydowanie zbyt optymistyczne. Praca, to z definicji coś, co jest swego rodzaju obowiązkiem, ma pewne regulacje – zwykle jeśli nie zrobisz, to nie zarobisz. Nawet wykonując najpiękniejszą i najprzyjemniejszą pracę na świecie czasem możemy mieć wrażenie, że nas nudzi, że akurat dziś nie mamy na to ochoty, weny twórczej, a obowiązek niestety wzywa.
Co więc jest złotym środkiem? Myślę, że podążanie za głosem serca i dążenie do tego, by naszą pracą było to, co jest naszą pasją, co wprawia nas w tak zwany stan flow albo przynajmniej to, w czym czujemy się mocni. Kiedyś dominowało przeświadczenie, że powinniśmy pracować nad naszymi słabymi stronami, podciągać swoje umiejętności w obszarach, w których brakuje nam wiedzy czy kompetencji. Dziś wiemy, że zdecydowanie lepiej jest skupić większość swojej uwagi na swoich mocnych stronach – rozwijając je, mamy szansę stać się w jakimś obszarze bardzo dobrymi, a nawet wybitnymi specjalistami. Poświęcając czas na naukę w obszarze, do którego nie mamy talentu i predyspozycji, skazujemy się na to, że prawdopodobnie we wszystkim pozostaniemy „średniakami”. Czy naprawdę o to nam chodzi? Mądrzy pracodawcy i menadżerowie od dawna diagnozują mocne strony swoich pracowników (świetnym narzędziem jest tu test Gallupa), łącząc w zespoły ludzi, którzy się uzupełniają i tworząc tym samym efekt synergii, czyli zwielokrotnienia potencjału.
Dodatkowym argumentem za tym, by nie podcinać młodym ludziom skrzydeł swoimi oczekiwaniami, płynącymi niejednokrotnie z własnego poczucia niespełnienia i bycia niewystarczającym, jest fakt, że rynek pracy zmienia się obecnie tak szybko, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jaki zawody będą intratne za kilka czy kilkanaście lat. Kto z Was słyszał w dzieciństwie o możliwości zostania social media menadżerem? A to jeden z najpopularniejszych zawodów w branży marketingowej! Na dodatek całkiem dobrze płatny. Nasze dzieci chcą dziś być youtuberami i influencerami, nie wiedząc oczywiście zbyt wiele na temat realiów tej pracy i tego, z jakimi wyrzeczeniami i z jakim stresem może być związana. Uniwersytet Oksfordzki podaje, że 47 proc. dzisiejszych miejsc pracy zostanie wyeliminowanych w ciągu następnych 20 lat. Nawet 65 proc. dzieci rozpoczynających naukę w szkole podstawowej będzie pracować w zawodach, które jeszcze nie istnieją.
Czy jest więc sens nakierowywać młode pokolenie na tory, które to my uważamy za prowadzące do sensownego celu? Zastanówmy się, czy nie lepiej wspierać w naszych dzieciach rozwój kompetencji, które są potrzebne w każdej pracy, bez względu na zmiany technologiczne czy na rozwój wiedzy w jakiejkolwiek dziedzinie. Takimi kompetencjami na pewno jest logiczne myślenie, kreatywność, zdrowy krytycyzm, czy praca w zespole. Ważne też, by wspierać w młodych ludziach realne i silne poczucie własnej wartości – a nie poczucie, że ich wartość zależy od tego, jak oceniają ich inni ludzie.
Mamy poczucie, że jednym ze środowisk, w których problem połączenia pasji z zawodem jest bardzo trudny, jest środowisko artystyczne. Z jednej strony, duża część społeczeństwa postrzega taką twórczość raczej jako hobby niż zawód, z drugiej samo środowisko artystyczne dystansuje się od obrazu artysty, dla którego twórczość jest tym, co ma generować zysk. Jak w takim razie młodzi ludzie, którzy czują, że to właśnie jest ich droga zawodowa, mają pogodzić te sprzeczne oczekiwania? Jak mogą poświęcić lata na kształcenie się w kierunku, w którym – za cichym przyzwoleniem ich własnego środowiska – nie powinni upatrywać możliwości utrzymania później siebie i swojej rodziny?
Trzeba mieć świadomość, że takie dylematy nie pozostają obojętne dla kształtowania obrazu siebie, dla budowania własnego wizerunku, wzmacniania poczucia sprawczości i niezależności. Nieliczni studenci uczelni artystycznych będą mieli to szczęście, że szybko nawiążą współpracę z galerią lub znajdą inny sposób, by wejść na stałe w wymarzony zawód i zdobyć silną pozycję. A prawdopodobnie w szeregach tych, którym się to nie uda, jest wielu bardzo utalentowanych i wrażliwych młodych ludzi, których dzieła mogłyby wiele wnieść w nasze życia.
Dlatego Fundacja Zielone Pojęcie rozpoczyna pilotażowy projekt, który ma na celu uwrażliwianie nas na sztukę młodych, ambitnych artystów, a jednocześnie im samym daje możliwość poznania zasad, narzędzi i mechanizmów, nabycia umiejętności, które dadzą im możliwość realizowania się w tym zawodzie.
W ramach 1. Studenckiego Pleneru Artystycznego WIZJE, dla 12 studentów i studentek z ASP Wrocław, ASP Katowice i Instytutu Sztuk Plastycznych UŚ w Cieszynie (Uczelnie te objęły honorowy patronat nad Projektem w 2021 roku) zorganizujemy:
– Spotkania i wykłady, które pozwolą uczestnikom zdobyć wiedzę z zakresu budowania własnej marki, dbania o przysługujące im prawa autorskie, współpracy z Galeriami Sztuki, czy prezentacji własnej twórczości. W działania te zaangażowały się takie autorytety środowiska artystycznego jak Joanna Wowrzeczka, Agata Smalcerz czy Tom Swoboda.
– Ogólnodostępną wystawę prac uczestników pleneru, dzięki czemu szerokie grono odbiorców będzie mogło poznać ich twórczość, co być może skłoni także do zainwestowania w ich prace.
Prace będzie można podziwiać od 30 lipca do 31 sierpnia 2021 roku, przy czym pełen harmonogram wystawy wygląda następująco:
30.07-31.08 prezentujemy kopie prac uczestników projektu w przestrzeniach miejskich i publicznych – przedruki prac pojawią się na Rynku i jego podsieniach oraz na płocie Parku Pokoju.
30.07-04.08 – oryginały prac będzie można zobaczyć i nabyć w COK Dom Narodowy
06.08-31.08 – oryginały dostępne będą w Galerii 13 (Nowe Miasto, Cieszyn)
04.08 o godzinie 17.00 – w Cafe Muzeum odbędzie się uroczysty wernisaż tych prac, które powstały podczas pleneru, prace te będzie można tam podziwiać do końca sierpnia.
Więcej o szczegółach projektu na bieżąco będzie można się dowiedzieć pod adresem www.plenerwizje.pl
Miło nam także poinformować, że młoda sztuka jest ważna także dla włodarzy naszego miasta, dlatego – oprócz honorowego patronatu wspomnianych już wcześniej Uczelni i wsparciu darczyńców, patronami projektu są także Burmistrz Miasta Cieszyna Gabriela Staszkiewicz i Starosta Powiatowy Mirosław Szczurek. Partnerem projektu jest Festiwal Kino na Granicy i COK Dom Narodowy. Medialnie projekt wspierany jest przez Tramwaj Cieszyński i Gazetę Codzienną. Wierzymy, że przy takim wsparciu i zaangażowaniu lokalnej społeczności projekt przekształci się w stały punkt na kulturalnej mapie Cieszyna i z roku na rok zataczał będzie coraz szersze kręgi, pozwalając nam wspierać młodych artystów z różnych dziedzin sztuki.
Artykuł pierwotnie ukazał się w miesięczniku Tramwaj Cieszyński.