Kiedy umrzesz, zanim umrzesz, to nie umrzesz, kiedy umrzesz mówi mądrość buddyjska (chociaż dziś można spotkać ją w różnych ustach).

Dopełnia ją powiedzenie mędrca, że przyczyną wszelkiego cierpienia jest przywiązanie.

I tutaj można byłoby właściwie zamknąć temat straty. Jeśli przestanie zniewalać nas przywiązanie do rzeczy, osób, koncepcji, myśli, emocji, to będziemy wolni od poczucia straty. Wystarczy uwolnić pragnienia, nie pożądać niczego – być wolnym od wszelkich przywiązań.

No właśnie. Ale jak?!

Po pierwsze – z rozsądku.

Weźmy takich faraonów i skarby ich grobowców. Rozumiem, że było to wpisane w koncept życia pozagrobowego i w ten sposób również umacniano wiarę w boskość władców. Sam władca musiał się nieźle rozczarować, jeśli wierzył, że po śmierci przydadzą mu się ”skarby pierwszej potrzeby”. Rabusie piramid w Gizie czy grobowców w Dolinie Królów wykazali się rozsądkiem, zakładając, że złote przedmioty bezcennego użytku jednak pozostały w miejscu, gdzie je zakopano. Dlatego wędrując jeszcze jako przewodnik z grupami turystycznymi po Egipcie, czasami żartowałem, że trumny (czy sarkofagi) jednak nie mają kieszeni. Doświadczenie pokoleń, których już nie ma, uczy, że nic ze sobą nie zabierzemy. Inaczej – oznacza, że nie posiadamy niczego na zawsze. Jeśli już coś mamy, to tylko na chwilę, którą postrzegamy tutaj jako nasze życie.

A zatem luz. Nic na tym świecie nie jest nam dane na zawsze. Warto dodać: posiadanie i nieposiadanie – tak samo – nie są na zawsze.

Po drugie – z litości lub miłości do siebie.

W filmie ”Siła spokoju” (2006*) grany przez Nicka Nolte Socrates mówi do swojego ucznia: ”ludzie cierpią, bo bardzo czegoś pragną, a potem, kiedy już to mają, znów cierpią, bo boją się, że to stracą”. A więc przywiązanie to nie tylko pragnienie, ale też lęk.

A zatem, jeśli czegoś bardzo pragniesz i tego powodu cierpisz, to może warto po prostu odpuścić. Odczuwane pożądanie oznacza tylko tyle, że ci czegoś brakuje. W poprzednim numerze ”Torebki” pisałem o tym, że to z tego powodu często łączymy się w pary. Ten błąd intencji, już na początku, powoduje nasze późniejsze cierpienia. Kiedy przestajemy czegoś pragnąć i akceptujemy brak rzeczy, osoby, sukcesu odczuwane cierpienie zaczyna nas opuszczać. Pojawia się zwykle ulga i miejsce na to, czego chcesz i z radością wybierasz. Podobnie jest, jeśli coś już masz i boisz się, że to stracisz. Akceptując lęk jako nierozłączną część naszej ludzkiej natury, odpuszczasz napięcie z nim związane (tzw. stres) – wtedy również pojawia się ulga. Naturalnym będzie wówczas cieszyć się tym, co przez chwile życia posiadasz. Jest też szansa, że z radości posiadania możesz się tym podzielić z innymi ludźmi – rzeczą, talentem, innym rodzajem obfitości – choćby swoim stanem radości. Warto dodać tutaj, że dzieląc się tym, co masz, mnożysz to dla siebie. Ot, proste prawo.

I po trzecie – z natury prawdy, czyli z rozsądku i miłości równocześnie.

Czy zdarzyło się nam usłyszeć: ”umarł mi”? Ten krótki komunikat wskazuje na źródło cierpienia.

I nie jest nim śmierć bliskiej osoby… We wschodnich kulturach (ale nie tylko), tam, gdzie łatwiej o rozpoznanie prawdziwych źródeł żalu i smutku, uczestnicy ceremonii pogrzebowych dążą do radosnego przywoływania wspomnień – chwil, które dzielili ze zmarłym. Cieszą się, że mogli dzielić z nim swoje życie, uczyć się, doświadczać wspólnego czasu. Zmarły odszedł, a oni wspominają wspólne chwile. Żałoba to czas kontemplacji życia zmarłego i wspólnej drogi, a nie czas użalania się nad sobą. Nam niestety wówczas trudno znieść zderzenie z prawdą o tym, czym była okazja do tej relacji i płaczemy nad niewykorzystanym czasem i swoimi błędami.

”Wszystko MI zabrał”, ”odszedł ode MNIE”, ”umarł MI” itp.

Na czym skupiona jest wtedy nasza uwaga?

Każdy z nas ma jakieś doświadczenia straty. Kluczem do jej przekroczenia jest akceptacja, poddanie emocji z nią związanych i pokora.

Zarówno autor, jak i Ty, Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku, kiedyś odejdziemy. I dodam odważnie, że ci, którzy nigdy nie przeczytają tego artykułu również. To naturalne i nieodwołalne.

I smutnym nie jest to, że odejdziemy, ale to, że często jesteśmy martwi już za życia. MARTWIąc się wciąż o coś, żyjąc w lęku, kurczymy się i nie wykorzystujemy w pełni swego potencjału.

I smutne nie jest to, że coś straciliśmy. Smutne jest to, że nie potrafi liśmy się z tego cieszyć, korzystać, w pełni doświadczyć.

A zatem nie marnujmy czasu. Zamiast żalu, lęku czy pragnienia można wybrać spokój, ochotę i radość.

Carpe diem!

*Film na podstawie książki Dana Millmana ”Droga miłującego pokój wojownika”

Szymon Szałapski

Udostępnij: