Pomysł na napisanie tego artykułu przyszedł do mnie na ostatnich zajęciach Analizy Transakcyjnej, kiedy uczyliśmy się rozpoznawać, z jakiego poziomu pacjent zgłasza żądanie dotyczące współpracy w ramach psychoterapii i jakie są tego konsekwencje dla skuteczności procesu. W AT rozróżniamy 4 takie poziomy: poziom behawioralny, poziom relacji społecznych, poziom przebiegu życia pacjenta oraz poziom fenomenologiczny. Pierwszy poziom skupia się na pracy na zachowaniach, drugi poszerza pracę nad zmianą zachowań o pracę nad funkcjonowaniem w relacjach społecznych, trzeci opiera się na pracy na naszych doświadczeniach z przeszłości, zaś czwarty, najgłębszy, ma na celu zmianę osobowości i przekonań, a w konsekwencji realną zmianę jakości życia. Trzeba uczciwie zauważyć, że skuteczna psychoterapia w większości nurtów terapeutycznych najczęściej wymaga wejścia na poziom trzeci i czwarty. Zagłębienie się w przeszłości, by móc zmienić teraźniejszość i przyszłość, nie spotyka się zwykle z euforycznym przyjęciem – trzeba dotknąć trudnych wspomnień, zmierzyć się z własnymi emocjami z przeszłości, może spojrzeć na bliskich z innej perspektywy. Taki lęk obserwowałyśmy często rozmawiając z Uczestniczkami warsztatów w projekcie Siła Bezsilnych. Przekładał się on na sposób postrzegania pracy rozwojowej, na wyobrażenie o tym, co konieczne, a co nie, jakich efektów można się spodziewać. Jak nasze Uczestniczki często wyobrażały sobie zmianę i pracę nad nią?

Często, szczególnie na początku, miały poczucie, że wystarczy praca nad bieżącą sytuacją, a krótkie porady i proste narzędzia miały im pomóc naprawić ich sytuację życiową. Takie – daj mi tylko przepis, a ja już sobie to moje życie ułożę. Według tego prostego klucza zbuduję też trwalsze i szczęśliwsze relacje (poziom drugi); wystarczy mi tylko magiczne zaklęcie – tak zrób, a stanie się tak. W pracy z grupami bardzo często odwoływałyśmy się do konieczności pracy terapeutycznej, wskazując co i w jakim zakresie można przepracować na warsztacie, a co wymaga głębokiej pracy w relacji z terapeutą. Uczestniczki jednak często nie miały ochoty wybierać się w podróż poza tu i teraz, ponieważ powrót do przeszłości, zanurzanie się w tym co minęło, kojarzył im się jednoznacznie z wysadzaniem tego co jest. „Co będzie, jeżeli się psychicznie rozsypię?” „Kto pozbiera moje kawałki do kupy?” „Nie stać mnie na ryzyko rozpadu, mam przecież dom i dzieci na utrzymaniu.” Często liczyły, że doraźne rozwiązania trwale zmienią ich podejście do życia i pozwolą im pokonać wszelkie trudności. Pokładanie nadziei w prostym kluczu było jedynie maską zakładaną na opór przed zmierzeniem się z trudnym wyzwaniem, jakim jest praca skierowana ku samemu sobie. Na szczęście w większości przypadków udawało nam się przekonać je, że warto podjąć trud terapii, by zmienić jakość swojego życia, a nie tylko udawać, że jest lepiej.

Niestety, piszę to z wielkim smutkiem, oczekiwanie prostego przepisu na życie stało się tendencją naszych czasów – chcemy żyć szybko i dobrze, dokonywać wyłącznie właściwych wyborów, wyznaczać sobie ambitne cele i pokonywać sprawnie wszelkie trudności. Musimy pięknie wyglądać i dobrze się czuć, przeżywać przygody warte zamieszczenia w relacji na social mediach i oczywiście perfekcyjnie wywiązywać się z wszelkich powierzonych nam obowiązków. Musimy ciągle coś robić…Musimy nieustannie być zajęci…Musimy iść dalej, musimy gnać przed siebie na wprost, musimy…. Żeby nie wypaść z toru, potrzebujemy prostego przepisu na siebie, garści złotych rad, które w magiczny sposób odmienią nasze życie. Co najbardziej skandaliczne i wysoce nieodpowiedzialne, taką drogę na wprost, promują również osoby związane z branżą rozwoju osobistego. Ci pseudospecjaliści sprzedają swoją pseudowiedzę osobom potrzebującym realnej pomocy. Żerują na ich poczuciu osamotnienia, desperacji, rezygnacji i „niedowiary” we własne możliwości. Ponieważ takie podejście do rozwoju osobistego jest coraz powszechniejsze, to wywołuje frustrację i rozczarowanie sobą. Korzystając z przepisów na życie budujemy w sobie przekonanie, że przecież „pracuję nad sobą”, „wydaję pieniądze na konsultacje, spotkania, warsztaty, a jakoś moje problemy się nie rozwiązują”. „Na pewno to moja wina, robię coś źle, bo przecież doświadczenie innych wskazuje, że się da.” Albo – jeszcze gorzej – zaczynamy w takim momencie wypierać istnienie problemów, bo przecież tak dużo już wiemy i rozumiemy, że nie jest możliwe, abyśmy dalej tańczyli w ciemności. Zakładamy więc maski na swoje uczucia, ignorujemy sygnalizujące nierozwiązane konflikty emocje, a problem tylko się powiększa.

Dlaczego psychoterapia, a nie łatwy przepis na życie?

Bo psychoterapia to jedyna metoda, która daje nam możliwość wprowadzenia zmiany w głębokiej strukturze osobowości, w naszych mechanizmach funkcjonowania emocjonalnego. Jest to zazwyczaj długotrwały proces, jednak nie ma krótszej ścieżki do siebie niż przez psychoterapię. Psychoterapia opiera się na rozmowie klienta z psychoterapeutą, dlatego, żeby sobie pomóc, musimy się w tej rozmowie zatrzymać. I to wcale nie w dosłownym sensie. Ja wolę określenie – zmienić kierunek… Musimy też się przygotować na pełną przeszkód, pułapek, nieplanowanych postojów i nieoczekiwanych zwrotów akcji ekspedycję wydobywczo-odkrywczą, podróż w głąb siebie po siebie. Bo w gruncie rzeczy psychoterapia jest podróżą. Jedną z najtrudniejszych, ale także najbardziej dynamicznych i fascynujących przygód w naszym życiu. Czy wymaga czasu? Tak, jak każda podróż wymaga czasu. Czy wymaga odwagi? Jak w każdej podróży potrzebna jest odwaga, by stanąć oko w oko z nieznanym. Czy zawsze kończy się sukcesem? Nie każda podróż daje spełnienie i satysfakcję, a jednak kiedy kończy się jedna, planujemy już następną. Podobnie jest z psychoterapią, po prostu w drodze do siebie i po siebie nie warto się zatrzymywać. Nie warto rezygnować, tylko szukać takiej podróży, która w końcu zaprowadzi nas do celu.

Jakie są rodzaje psychoterapii?

Każdy pacjent do gabinetu przychodzi ze swoim indywidualnym bagażem doświadczeń i zmierza we właściwym tylko sobie kierunku. Więź, jaką nawiąże w trakcie rozmów z terapeutą, musi być zgodna z jego potrzebami i oczekiwaniami. Dlatego też nie ma jednej ścieżki, która prowadzi do celu. Warto więc, przed podjęciem psychoterapii, dowiedzieć się więcej na temat metod i specyfiki pracy w poszczególnych nurtach psychoterapeutycznych. Do jej głównych nurtów należą dziś:

  • Psychoterapia psychodynamiczna,
  • Psychoterapia poznawczo-behawioralna,
  • Psychoterapia systemowa,
  • Psychoterapia humanistyczno- -egzystencjalna (do której należy terapia Gestalt),
  • Psychoterapia integracyjna.

 Psychoterapia psychodynamiczna, czyli podróż do nieświadomości

Wywodzi się z psychoanalizy i staje na stanowisku, że za problemami pacjenta stoją nieuświadomione przyczyny i konflikty wewnętrzne. Jej celem jest trwała zmiana w strukturze osobowości oraz opracowanie nowych sposobów patrzenia na rzeczywistość, dlatego najczęściej ma charakter długoterminowy. Psychoterapeuta jest tylko wspierającym przewodnikiem po krainie nieświadomości, więc jego rola jest mało dyrektywna. Pozostawia za to wiele przestrzeni dla pacjenta, którego zadaniem jest eksplorowanie tematów i myśli przychodzących mu w trakcie sesji do głowy.

Psychoterapia poznawczo-behawioralna, czyli podróż po naukę zmiany zachowań

Podejście poznawczo-behawioralne zakłada, że źródłem naszych problemów są wyuczone szkodliwe i błędne sposoby myślenia. Ponieważ nauczyliśmy się niewłaściwych wzorców postępowania, to w procesie nauki możemy je odmienić. Jej celem jest zatem pomoc w rozpoznaniu, zrozumieniu i modyfikacji systemu przekonań i myśli automatycznych. Terapeuta przypomina nauczyciela czy wychowawcę, więc jego rola w całym procesie jest aktywna i dyrektywna.  Terapia jest nastawiona na rozwiązanie aktualnie zgłoszonego problemu, a nie na pogłębioną analizę źródła problemu, dlatego zazwyczaj ma charakter krótkoterminowy.

Psychoterapia humanistyczno-egzystencjalna, czyli podróż do potrzeb

Podejście humanistyczno-egzystencjalne zakłada, że zaburzenia wynikają z deficytu rozwoju osobowości, będącego następstwem niezaspokojenia ważnych potrzeb: miłości, akceptacji, autonomii, realizacji wartości. Jej celem jest poszerzenie świadomości i odkrycie własnych zasobów. W trakcie terapii najważniejsze jest tu i teraz, zaś pacjent i psychoterapeuta koncentrują się głównie na trzech aspektach: przeżywanych emocjach, relacji pomiędzy terapeutą a klientem oraz odczuciach płynących z ciała. Terapeuta w tym podejściu przypomina mistrza, którego rola jest mało dyrektywna, pozostawiająca pacjentowi sporą autonomię. Najważniejsze jest przeżycie przez pacjenta korektywnych doświadczeń emocjonalnych w bezpiecznym środowisku w relacji z terapeutą.

Psychoterapia systemowa, czyli podróż przez system

Psychoterapia systemowa szuka źródeł trudności pacjenta w systemie, w którym ten funkcjonuje. Rodzina, praca, krąg przyjaciół tworzą środowisko, oparte na specyficznej interakcji między jego członkami. Dlatego w tym podejściu psychoterapeuta nie koncentruje się na zaburzonym funkcjonowaniu pacjenta, a na pracy nad całym systemem. Terapeuta pracujący w tym systemie przypomina dziennikarza, przyjmuje postawę aktywną i dyrektywną, zachowując przy tym ciekawość i neutralność.

Psychoterapia integracyjna, czyli podróż eklektyczna

Psychoterapia integracyjna czerpie z wielu różnych źródeł, dlatego śmiało możemy ją nazwać eklektyczną. Stoi na stanowisku, że nie istnieje jedno, właściwie podejście terapeutyczne, które pozwoliłoby odpowiedzieć na wszystkie problemy pacjentów. W trakcie pracy terapeuta dobiera metody i techniki do potrzeb pacjenta, a nie odwrotnie.

Psychoterapeuta, Twój towarzysz podróży

Niezależnie od tego, jaką wybierzesz podróż, w każdej będzie Ci towarzyszyć psychoterapeuta. Kim jest Twój towarzysz podróży? Po pierwsze psychoterapeuty nie należy utożsamiać z psychologiem. Psychologiem jest każda osoba, która ukończyła studia psychologiczne i ma uprawnienia do przeprowadzania badań, stawiania diagnoz, udzielania porad czy wspierania w kryzysie. Same studia psychologiczne nie wystarczają jednak do prowadzenia psychoterapii. Psychoterapeuta to osoba, która najpierw ukończyła magisterskie studia wyższe (najczęściej humanistyczne lub medyczne), a następnie odbyła specjalistyczne szkolenie (trwające zwykle od 4 do 6 lat) w zakresie psychoterapii lub jest w jego trakcie. Po studiach obu stopni psychoterapeuta musi odbyć staż kliniczny, przejście własną terapię. Natomiast już w trakcie wykonywania zawodu, musi poddawać swoją pracę regularnej superwizji, czyli konsultacji u bardziej doświadczonego terapeuty, gwarantujące lepsze zrozumienie trudności pacjentów i siebie w relacjach z pacjentami.  

A kiedy inna forma?

Czy wszystkie trudności musimy przepracowywać na terapii? Nie, oczywiście, że nie zawsze psychoterapia jest uzasadniona. Są sytuacje, gdy potrzebujemy innego rodzaju pomocy, warto więc wiedzieć: kiedy i jakiego wsparcia szukać . Zwykle przeciętny człowiek ma kłopot z odróżnieniem terapii od dwóch innych form pomocy – interwencji kryzysowej i coachingu. Czym one są i kiedy są przydatne?

Interwencja kryzysowa, jak wskazuje jej nazwa, jest przydatna w sytuacji dla nas bardzo trudnej, gdy nagle zostaje zaburzone nasze poczucie bezpieczeństwa i kiedy zachwianiu ulega nasza równowaga. Kryzys mogą wywołać bardzo różne sytuacje, ale łączy je jedno – zaburzenie dotychczasowego porządku w naszym życiu. Celem interwencji kryzysowej jest przywrócenie równowagi psychicznej i umiejętności samodzielnego radzenia sobie, a w konsekwencji zapobieganie przejściu reakcji kryzysowej w stan tak zwanej chronicznej niewydolności psychospołecznej. Jest to więc pomoc krótkotrwała, szybka, mająca przywrócić równowagę emocjonalną po trudnym zdarzeniu. W ramach interwencji kryzysowej udziela się natychmiastowej specjalistycznej pomocy psychologicznej, a także poradnictwa socjalnego lub prawnego. W uzasadnionych sytuacjach ośrodki interwencji kryzysowej udzielają także schronienia na okres maksymalnie 3 miesięcy.

A coaching – kiedy i dla kogo ta forma pracy? Zgodnie z definicją Międzynarodowej Instytucji Coachingowej (International Coaching Federation), coaching to „towarzyszenie klientowi w kreatywnym procesie, który skłania do myślenia i inspiruje do maksymalizacji zawodowego i osobistego potencjału.” Nie jest to więc forma pracy rozwojowej dla osób doświadczających kryzysu, dużych trudności czy zaburzeń nastroju. Powiedzielibyśmy raczej, że jest to forma doskonalenia swojego funkcjonowania, praca nad skuteczniejszą realizacją celów. Jak pracuje coach? Czym jest to „towarzyszenie”? Towarzyszenie w procesie zmiany objawia się m.in. w uważnym słuchaniu i obserwacji klienta, podążaniu za tym co i jak mówi, czego nie mówi, dzieleniu się obserwacjami i zadawaniu pytań, które mają służyć klientowi w jego własnym odkrywaniu, poszerzaniu świadomości, rozwoju i refleksji. W konsekwencji klient dąży do odpowiedzi na swoje własne pytania i do realizacji wyznaczonych przez siebie celów. Dobry, rozwojowy coaching to więc duża wartość, ale nie terapia!

Zapewne rodzi Ci się teraz w głowie pytanie – jak mam poznać, która forma pracy jest dla mnie najodpowiedniejsza? Czy moje problemy wymagają interwencji kryzysowej, terapii, a może wystarczy im kilka sesji coachingowych? Bez obaw. Jeśli czujesz, że potrzebujesz pomocy, zmiany w swoim życiu, poproś wybranego terapeutę o konsultację. Opowiesz mu o nurtujących Cię problemach i najprawdopodobniej po jednej lub dwóch godzinach uzyskasz podpowiedź dotyczącą dalszej pracy, wskazówkę, co do adekwatnej jej formy. I pamiętaj – jakakolwiek forma pomocy jest dla Ciebie w danym momencie idealna, to zawsze jest ona relacją z drugim człowiekiem. Jeśli nie potrafisz zbudować relacji z tą konkretną osobą, poszukaj innego specjalisty. Oczywiście wskazana jest uważność na to, czy dokonując zmiany nie uciekasz tak naprawdę przed rozwiązywaniem swoich problemów. Jeżeli stosujesz mechanizm obronny zwany „eskapizmem”, czyli ucieczką od problemów i rzeczywistości, to zazwyczaj każdy kolejny psychoterapeuta/coach/psycholog nie spełnia Twoich oczekiwań. Być może jesteś pechowcem albo masz wysokie wymagania, jednak na pewno powinieneś/powinnaś się w takiej sytuacji zastanowić, co leży u źródeł Twojego niezadowolenia. Bo praca nad własną zmianą – w kryzysie, w psychoterapii czy w trakcie warsztatów coachingowych – zależy od Ciebie. Pracownik interwencji kryzysowej (najczęściej psycholog), coach czy psychoterapeuta tylko Ci w tej drodze towarzyszą, nie będę jednak w stanie Ci po – móc, jeśli sam/sama tego nie zechcesz.

Katarzyna Wojciechowska

Udostępnij: