„Każdy z nas ma jakąś taktykę radzenia sobie w życiu, w tym poprawiania czy potwierdzania poczucia własnej wartości.  Depresja wszystko to niszczy”. (Tomasz Jastrun „Osobisty przewodnik po depresji”)

Mówi się czasem, że depresja to rak duszy. Ja sama postrzegam ją jednak jako wyniszczający proces chemioterapii. Popularna w leczeniu nowotworów chemia ma za zadanie zmierzyć się z intruzem, ale zupełnie przy okazji sieje spustoszenie w całym organizmie. Bywa, że zabija. Z mojej perspektywy podobnie jest z depresją, która przychodzi i nie robi niczego powoli, jak zazwyczaj po cichu rozwijający się w głębi naszych komórek nowotwór.

Kiedy depresja uderza, niszczy wszystko, czyści i pozostawia stan zupełnej pustki.

Być może to porównanie wydaje się dość kontrowersyjne, bo przecież założeniem chemii, w przypadku raka, jest uzdrawiać. Jednak świadectwa osób poddawanych trudnemu leczeniu chemią bardzo mocno przypominają mi moje zmagania z kolejnymi „wizytami” depresji. Piszę wyłącznie z mojej perspektywy, i co ważne, wiem, że perspektyw spojrzenia na depresję jest tak wiele, jak osób, które ona dotyka. Obrazy depresji przypominają prawdziwą galerię sztuki, gdzie znaleźć można dzieła należące do różnych nurtów i stylów artystycznych. A te style depresji w głównej mierze zależą od wieku, płci czy neurożónorodności.

Dlatego i być może właśnie przez to, że tyle już wiem o depresji, tym mocniej zauważam, że depresja nadal podlega niezwykłej stereotypizacji – a zatem, co dla mnie bardzo istotne, należy o niej i jej „stylach” (odmianach) otwarcie rozmawiać. Dlaczego stosujemy stereotypy? Bo chronią nas przed niepewnością i lękiem, przed „innym”, „nieznanym”, „obcym”, pomagają też systematyzować rzeczywistość, dzięki czemu jest nam łatwiej się po niej poruszać.

Czego biomy się w związku z depresją?

Doświadczając depresji obawiamy się wykluczenia, wypadnięcia poza nawias społeczeństwa, bo depresja, nadal jest postrzegana jako słabość psychiki, która powoduje wykluczenie z bycia społecznie wartościowym. U „obserwatora” wolnego od tej chemicznej zarazy umysłu, z kolei stereotyp słabości psychiki wywołuje przekonanie, że nie można na takim kimś (osobie z depresją) polegać, a często stanowi źródło niepokoju o jego życie. U osoby towarzyszącej pojawia się więc wiele emocji i uczuć, których wolałaby nie odczuwać. Lęki osób towarzyszących zbyt często prowadzą je do różnych sposobów obrony, z których najczęstszym jest udzielanie złotych rad. Czasami te rady to powtarzane bez zastanowienia przekazy rodzinne i społeczne. Czasami zaś są to ich własne drogowskazy, wezwania afirmatywne, które pomagają im samym mierzyć się z trudami. Skoro działają u nich, to przecież powinny być skuteczne również u osób z depresją… To dlatego tak często osoba w depresji słyszy: „poczuj wdzięczność za to co masz, popatrz ile wokół ciebie dobra, weź się w garść!”. Niestety takie słowa  mnie nie uzdrowiły. Dlatego chciałabym, aby osoby towarzyszące osobie w depresji w jej trudnej podróży, spróbowały zaakceptować, że jej bagaż jest zdecydowanie cięższy niż ich własny i przynajmniej chciały zerknąć, co ta osoba w tym plecaku z sobą nosi.

Postanowiłam zawrzeć opisy trzech obrazów, które dla mnie są ważne i może skierują nasze myśli na ścieżki, którymi podążają nasze najbliższe osoby – partner, dziecko, przyjaciółka. Być może dla wielu zaskakujące okaże się, że mężczyźni –  przecież tacy silni i twardzi (kolejny stereotyp) – nie radzą sobie z depresją łatwiej niż kobiety. Radzą sobie inaczej.

Oto co na temat depresji pisze Tomasz Jastrun: „W depresji nie traci się jednak rysu swojego charakteru. Ludzie walki będą walczyć, starając się być aktywnymi mimo wszystko i za wszelką cenę. To moja taktyka. Ci chyba są najbardziej narażeni na wyjście ostateczne, kiedy przegrywają. A w depresji każdy przegrywa. Ci, dla których taktyką było chowanie się w skorupę, schowają się jeszcze głębiej. Depresja jednak ujawnia też w ludziach wytrwałość i ciche bohaterstwo, o które sami siebie nie posądzali, ale bywa, że łamie niezłomnych. (Tomasz Jastrun „Osobisty przewodnik po depresji”).

No tak – mężczyźni chcą uważać siebie za niezłomnych – bo takie są społeczne oczekiwania i pragnienia wielu kobiet o silnym ramieniu, na którym będą mogły się wesprzeć.

Jedni i drudzy chcą też posłusznych i bezproblemowych dzieci. Najlepiej, żeby w wieku nastu lat nie sprawiały kłopotu i doskonale radziły sobie same ze swoimi trudnymi emocjami.

„Wiele nastolatków (ale także wielu dorosłych) dość szybko odkrywa, że skutecznym sposobem na poradzenie sobie z trudnymi emocjami jest ucieczka przed nimi. Aby uwolnić umysł od natłoku negatywnych myśli oraz pozbyć się smutku i bólu związanego z depresją, młodzi ludzie szukają czegoś, co pozwoli im o tym wszystkim zapomnieć. Mogą zacząć regularnie sięgać po alkohol, narkotyki, dopalacze. Poszukują informacji o tym, jakie legalnie dostępne substancje powodują stan odurzenia. Godzinami grają w gry komputerowe. Niektóre osoby rozładowują napięcie poprzez samouszkodzenia lub szukają nowych znajomości w Internecie. Każde z wymienionych zachowań stanowi problem (podejmowane przez dłuższy czas może doprowadzić do uzależnienia, izolacji społecznej czy okaleczania ciała). Ale jednocześnie wynika z naturalnej chęci ucieczki przez nieznośnym cierpieniem, jest próbą samoukojenia – próbą podejmowaną tym chętniej, im mniej wsparcia nastolatek czy nastolatka otrzymuje od najbliższych osób”. (Konrad Ambroziak, Artur Kołakowski, Klaudia Siwek, „Depresja nastolatków. Jak ją rozpoznać, zrozumieć i pokonać”)

Tak oto zaczynamy wkraczać w świat trudnej do uchwycenia depresji nastolatków. Dość łatwo można przeoczyć te ciężkie momenty dorastania i nie zauważyć, że to już nie jest norma, a raczej zaczyna się choroba. Rada dla dorosłych opiekunów? Zwracać uwagę na to, w jakim natężeniu i jak zmienia się nastrój młodego człowieka. Wnikliwie obserwować bez „gderania” , „zrzędzenie”,  na które nastolatki odpowiadają większym zamknięciem i izolacją, bo czują się bardziej osamotnione, niezrozumiane. Kiedy depresja nas nie dotyczy, trudno nam zrozumieć, jak bardzo jest podstępna. Jak często możemy ją pomylić z nałogiem lub wyczerpaniem czy zwykłym lenistwem. Tymczasem wnikliwe dociekanie źródła zachowań może znacznie przyśpieszyć wyjście z depresyjnego tunelu. Trudno nam sobie wyobrazić, że depresja dotyczy naszego partnera, dziecko, czy innej bliskiej osoby. Trudno, bo nadal mimo tak wielu zapisanych książek, w naszej powszechnej świadomości uderzamy w ścianę stereotypów.

Pora może kolejny raz podkreślić, że „w świetle nowszych badań stało się jasne, że podatność na depresję jest zazwyczaj dziedziczonym uwarunkowaniem biologicznym. Lecz w większości przypadków sama biologiczna podatność nie wystarcza, by rozwinęła się depresja. Musi wystąpić w parze z ranami psychologicznymi. I tu właśnie wchodzą w grę kwestie płci. Tradycyjne wychowanie wyrządza krzywdę zarówno dziewczętom, jak i chłopcom, każdej płci w odrębny, ale komplementarny sposób. Dziewczęta, a później kobiety mają skłonność do internalizowania poczucia krzywdy. Obwiniają siebie i zamykają się ze swoim bólem. Chłopcy i mężczyźni, przeciwnie, eksternalizują swoje krzywdy. Częściej czują się ofiarą zewnętrznych okoliczności i rozładowują napięcie w działaniu”. (Terrence Real „Nie chcę o tym mówić. Jak poradzić sobie z męską depresją”)

Od jakiegoś czasu temat depresji stał się moim życiowym wyzwaniem, podobnie jak kwestia autyzmu. A z racji tego, że jestem kobietą, to myślę o kobiecej odmianie spektrum. W tym miejscu należy się wyjaśnienie dla wszystkich osób, które nadal swoją wiedzę o spektrum autyzmu opierają na kultowym już filmie „Rain Man” z 1988 roku. Spektrum autyzmu w swym obrazie różnie się ze względu na płeć, która go prezentuje, dlatego kobiecy autyzm przejawia się inaczej niż ten męski. Jedno, co jest wspólne dla osób w spektrum bez względu na płeć, to fakt, że należą do grupy mocno narażonej na depresję. Kolejny raz chcę uczulić, że depresja ma podstępne strategie, nie uderza otwarcie, lubi się maskować.

Ewa Furgał w książce „Dziewczyna w spektrum” pisze: „Podstępne ze strony depresji jest to, że ma wiele wspólnego z byciem w spektrum autyzmu, co daje efekt maskujący. Chyba najbardziej podobne w tych dwóch kondycjach jest poczucie niedopasowania i osamotnienia. Trudności w nawiązywaniu i utrzymaniu relacji mogą istotnie przyczynić się do depresji. I funkcjonowaniu w spektrum autyzmu, i depresji mogą towarzyszyć różne rodzaje zaburzeń lękowych. Można tez pomylić objawy depresji z autystycznym wypaleniem: wyczerpaniem, brakiem energii i motywacji do wykonywania najprostszych życiowych funkcji, niezdolnością do podejmowania decyzji. […] Pierwsze epizody depresyjne występują u autystycznych dziewcząt już w okresie dojrzewania i już wtedy wskaźniki depresji oscylują wokół 70%. Zdarza się, że dziewczyny w spektrum otrzymują diagnozę depresji przed diagnozą autyzmu albo otrzymują „tylko” diagnozę depresji bez wnikliwego spojrzenia na jej przyczyny. Tymczasem w wielu wypadkach może być tak, że depresja jest wynikiem zderzenia autystycznych kobiet z neurotypowym światem”.

To może dotyczyć nie tylko dziewczyn i nie tylko autystycznych nastolatków, choć pewnie w większym natężeniu pojawi się wśród osób autystycznych, których poczucie izolacji i dziwności – w istocie związanych z wykpiwaniem, wyśmiewaniem, a nawet hejtem – jest zdecydowanie wyższe.  Neuroatypowa osoba ma duże trudności z radzeniem sobie z własnymi emocjami, trudniej jej sięgać po pomoc, nawet często nie wie, że może po nią sięgać. Dość długo może tkwić w przekonaniu, że „tak musi być”  i „nikt nie może nic na to poradzić”.

Depresja wpływa na funkcje poznawcze i wykonawcze, poziom umiejętności społecznych i komunikacyjnych, relacje i funkcjonowanie społeczne. Pogarsza pamięć, umiejętność koncentracji i uczenia się. […] Ratunkiem mogą być bliskie osoby, ich bezwarunkowe wsparcie i akceptacja”. (Ewa Furgał, „Dziewczyna w spektrum”) 

Tak było u mnie. Miałam szczęście, że otrzymałam wsparcie nienachalne, lecz systematyczne –  próby wyciągania na spacer, „dokarmianie” i nieoceniające słowa, pełne akceptacji, cierpliwości i wyrozumiałości dla mnie. To pozwoliło mi na nowo odzyskać nadzieję.

Nadzieja nie przypomina kuponu na loterię, który można kurczowo ściskać w dłoni, siedząc wygodnie na kanapie i spodziewając się szczęśliwego trafu. […] Nadzieja oznacza po prostu, że inny świat jest możliwy.”  (Rebecca Solnit, „Nadzieja w mroku”)

Dziś wiem, że świat bez depresji jest możliwy. Jednak, co należy podkreślić, szczęśliwy traf się nie wydarzy, jeśli będziemy czekać, że depresja sama odpuści. Trzeba ją wziąć za rękę i zgłosić się po pomoc. Leki, terapia i wyrozumiała obecność bliskich osób. Depresja to choroba, nawet jeśli nazywamy ją rakiem duszy, a dusza jest dla nas czymś, na co chemia nie ma wpływu. 

Udostępnij: