Motyle w brzuchu, trudności z koncentracją, myśli biegną wciąż ku tej jednej osobie… Świat jakby trochę odrealniony i trudno się pozbierać, a jednak czujesz przepełniającą Cię euforię! Tak dla większości z nas wygląda stan zakochania. Początek miłości, ale czy takiej na całe życie? Czy taka miłość jest możliwa? A może związek w późniejszym czasie wcale nie musi być oparty na miłości? Jak zdefiniować miłość i szczęście w związku? Dlaczego tak wiele relacji się rozpada lub trwa tylko z przyzwyczajenia i wygody partnerów?

Według Roberta Sternberga miłość, to mieszanka trzech składników – intymności, namiętności i zaangażowania. Namiętność to pożądanie o podłożu seksualnym lub romantycznym, chęć poszukiwania jedności fizycznej i/lub emocjonalnej z ukochaną osobą. Intymność oznacza znajomość siebie samego oraz drugiej osoby, pełne zaufanie, wspieranie się, realną bliskość i wzajemną troskę o dobre samopoczucie partnera. Zaangażowanie to natomiast chęć utrzymania stałości związku i poczucie odpowiedzialności za relację. Objawia się miedzy innymi wykazywaniem zainteresowania wspólnym przezwyciężaniem problemów i pracą nad relacją. Te trzy czynniki, wg Sternberga, występują w kolejnych fazach związku w różnym natężeniu.

  1. Faza zakochania – to przede wszystkim namiętność, szalejąca pod wpływem hormonów. To właśnie ten stan kojarzony z motylami w brzuchu, pewną dozą niepewności, ale i nadziei. Można powiedzieć, że rozpoczyna się „badanie”, czy druga strona jest tak samo zainteresowana potencjalną relacją, jak my.
  2. Faza romantycznych początków – jeśli nasza namiętność spotyka się z wzajemnością to obie strony dążą do spędzania ze sobą czasu, wzrostu intymności, poznania partnera, budowania zaufania. Kształtuje się przywiązanie.
  3. Faza związku kompletnego – ta faza to silne zaangażowanie, połączone z dużą intymnością i namiętnością. Tu najczęściej decydujemy się na wspólne tworzenie rodziny, domu, przyszłości. Dużo w tym emocji, spełnienia i poczucia szczęścia. Niestety namiętność nie może trwać wiecznie, a hormony po pewnym czasie zaczną opadać. To moment prawdziwego testu dla związku, zaczynamy dostrzegać już nie tylko zalety naszej drugiej połówki, ale i jej wady.
  4. Faza związku przyjacielskiego – nie ma już takiej namiętności, ale jeśli oboje partnerzy są zdecydowani podtrzymać wysoką intymność, dbają o bliskość między sobą, to może być dla nich bardzo satysfakcjonujący czas. Taki związek może trwać, wcale nie przechodząc do fazy związku pustego. Ten egzamin zdają jednak tylko te pary, których relacja jest oparta o silne podstawy.
  5. Faza związku pustego – nastaje, gdy nie ma już nie tylko namiętności, ale i intymność gdzieś zanika. Jedyne, co podtrzymuje taki związek to zaangażowanie, wynikające z różnych pobudek. Być może partnerom jest wygodnie pozostawać w takiej relacji lub uważają, że przysięga małżeńska jest nierozerwalna.
  6. Rozpad związku – to konsekwencja pustki w związku. Naturalnie namiętność i intymność już w tym momencie nie istnieje, a dodatkowo znika i zaangażowanie, które do tej pory jeszcze podtrzymywało relację.

Nie jestem ekspertem, ale mogę w tym miejscu napisać to, co czuję. Czuję, że na tej drodze do budowania trwałej, długoletniej i satysfakcjonującej relacji jest kilka trudnych punktów, do których warto podejść bardzo świadomie. Niestety, chyba niewiele osób pochyla się nad nimi wystarczająco uważnie…

Pierwszym trudnym momentem jest w mojej opinii budowanie intymności. Dlaczego tak myślę? Bo dla wielu z nas odsłonięcie się, szczerość i autentyczność w relacji z drugim człowiekiem to po prostu zadanie trudne, a czasem nawet niewykonalne, z różnych względów. Często przecież sami przed sobą udajemy kogoś, kim wcale nie jesteśmy. Zakładamy maski i zbroje, które mają nas chronić przed zranieniem, pozwolić przetrwać. Jak w takiej zbroi budować naprawdę bliską relację? Mam wątpliwości, czy to możliwe. Pewnie można do końca życia udawać, że tak jest w porządku, ale czy to naprawdę jest szczęście? Według mnie chyba nie.

Drugim sprawdzianem jest moment, w którym zaczynamy dostrzegać realny obraz partnera. Wszyscy, bez wyjątku, mamy wady i zalety. Umówmy się jednak, że z większością tych wad naprawdę można żyć i nie powinny one być przyczyną rozpadu związków. Mam oczywiście na myśli drobne wady – uciążliwe, ale w sumie niegroźne. Wszyscy czasem się złościmy, gdy partner zostawia brudne naczynia na stole, spóźnia się na spotkanie, czy z upodobaniem ogląda kreskówki, które nas przyprawiają o mdłości. Co jednak, gdy okazuje się, że mamy zupełnie różne poglądy na kluczowe sprawy, kierujemy się w życiu zupełnie innymi wartościami? Gdy jedna osoba chce na przykład mieć dużą, spędzającą wspólnie czas rodzinę, a druga uważa, że największą wartością jest zgromadzenie odpowiednio dużego majątku i poświęcenie się pracy? Tu kompromis jest niemożliwy, chyba zawsze przynajmniej jedna osoba będzie się czuła w takiej relacji nieszczęśliwa.

Trzecim ważnym według mnie momentem jest wejście w fazę związku przyjacielskiego, gdy kluczowe jest podtrzymanie intymności, zespalającej związek. No właśnie – podtrzymanie. To chyba oznacza, że ta intymność musiała istnieć na wcześniejszych etapach. Bo jeśli na początku nie budowaliśmy relacji na szczerości, to wydaje mi się, że nie zaistniała prawdziwa intymność. Jeśli zdecydowaliśmy się na stały związek mimo, że kierujemy się w życiu różnymi systemami wartości, to chyba też niewiele ma to wspólnego z intymnością. Być może jest tak, że związki przeżywające kryzys, to w dużej mierze związki, w których partnerzy wcześniej nie byli szczerzy – ze sobą i ze swoim partnerem.

Widzę, jak ogromnej liczby osób wokół mnie dotyka ten problem – w pewnym momencie patrzymy na związek, który trwa nieraz wiele lat i zastanawiamy się, co nas tak naprawdę łączy. Czy powinniśmy być nadal razem? Szczególnie często te pytania pojawiają się
w głowach partnerów, jeśli intymności było tak mało, że każde z nich stworzyło sobie własne, niemal niezależne życie. Nie bez powodu przecież mówi się, że wiele małżeństw pozostaje razem tylko ze względu na dzieci, dom, kredyt… Czy jedyną możliwością, by zaznać szczęścia, jest wtedy rozejście się i znalezienie innego partnera lub życie w pojedynkę? Kiedy rozwód jest naprawdę konieczny?

Myślę, że to, o co warto bezwzględnie zadbać, to właśnie autentyczność i oparte o nią budowanie intymności już na samym początku relacji. Autentyczność pozwala nam przecież zauważyć, czy rzeczywiście jest nam ze sobą po drodze, czy mamy podobną wizję wspólnego życia. Nieszczerość już na początku to ogromne ryzyko, że nasze oczekiwania rozminą się po jakimś czasie. Warto pochylić się nad tym, zanim podejmiemy decyzję o założeniu rodziny, czy chociażby zamieszkaniu razem. A jeśli mimo wszystko, gdzieś po drodze coś się zepsuje, warto zanim podejmiemy decyzję o rozstaniu wspólnie odszukać to, co nas kiedyś łączyło, przyjrzeć się temu i być może odbudować. To wymaga pracy i dużej samoświadomości, ale daje nadzieję na zbudowanie bardzo silnej relacji, być może jeszcze silniejszej, niż wcześniej. Oczywiście pod warunkiem, że chcą tego obie strony i obie strony z zaangażowaniem do tego dążą. Bo bez zaangażowania raczej nic z tego nie będzie.

No dobrze, przepis, jaki sobie tu naszkicowałam wydaje mi się prosty i logiczny, ale wiem z doświadczenia, że w praktyce wcale taki nie jest. Na początku związku większości z nas nie przychodzi do głowy, by zastanawiać się, co będzie za 15 czy 20 lat. W momencie kryzysu zwykle mamy tendencje do obwiniania drugiej strony, a jedynym wyjściem wydaje się albo poświęcenie własnych potrzeb i trwanie w nieszczęśliwej relacji albo jej zakończenie. Niestety, jeśli nie mamy świadomości, dlaczego nasz związek się rozpadł, to pewnie istnieje duże prawdopodobieństwo, że w kolejnej relacji powielimy dotychczasowe błędy. Ja należę do teamu „zbadaj, zastanów się, napraw, jeśli możesz”. Dlatego będę szukała odpowiedzi na pytania:

  • Jak stworzyć silną i szczęśliwą relację?
  • Jak wybrać partnera/partnerkę, z którą stworzenie takiej relacji jest możliwe?
  • Czym jest wolność w związku i czy jest potrzebna?
  • Jak pracować nad związkiem, w którym zanikła namiętność i intymność?

 

Artykuł ukazał się pierwotnie w specjalnym wydaniu miesięcznika Tramwaj Cieszyński (Tramwajem do zmian), w ramach projektu Ja – Tu i Teraz.

Udostępnij: