Czuć do kogoś miętę, czyli: mieć skłonność, pociąg do kogoś na tle erotycznym. Czucie wiąże się z uczuciami, naszym emocjonalnym stosunkiem do kogoś lub czegoś, ale także z konkretnym zmysłem powonienia, który raczej prowadzi wrażenie od czegoś do nas. Czujemy sympatię do, a zapach dymu raczej od. Bardzo osobliwe gramatycznie jest czucie do kogoś, nie od kogoś silnie skądinąd pachnącej mięty. Ale ze skłonnościami miłosnymi bywa dziwnie”. (sjp.pwn.pl/ciekawostki).

Jerzy Bralczyk zastanawia się tutaj nad kwestią do i od. Spróbujmy rozszerzyć symbol mięty i posłużyć się nim rozpatrując uczucie miłości rodzicielskiej. Moim zdaniem dylemat do czy od jest istotną kwestią w rozważaniu tego pojęcia, które w kategorii uczuć zaliczamy do miłości. Zastanówmy się, czy kiedy kochamy, to jesteśmy gotowi na to, by dać wolność kochanej przez nas osobie? Czy rodzic, który otacza opieką dziecko, kiedy dyktuje, nakazuje, robi to po to, by dać dziecku wsparcie od siebie i przygotować je do samodzielnego życia czy raczej próbuje nadać mu kształt podobny do siebie? Ile znamy takich sytuacji, kiedy zamiast czuć miłość od rodziców, jesteśmy tylko zachęcani do posłuszeństwa? Słyszymy nieustannie: powinnaś, powinieneś… Powinności, które uczą poczucia winy i przywiązują nas do kogoś. Jak pisze M. Scott Peck w swojej książce „Droga rzadziej przemierzana”: „Miłość to wola rozszerzania samego siebie pod kątem rozwoju duchowego. Ludzie autentycznie kochający z definicji są ludźmi, którzy się rozwijają”. Czy zatem wymaganie ślepego posłuszeństwa wobec nakazów, bez spojrzenia na drugą osobę, dziecko, kochającym okiem – a więc takim, które widzi autentyczną istotę podążającą własną drogą rozwoju – to miłość? „Jeśli naprawdę kochamy, to dlatego, że chcemy kochać […] Prawdziwa miłość nie jest uczuciem, które nas ogarnia, lecz zaangażowaniem, przemyślaną decyzją ”. – pisze Peck.

Mięta oddaje intensywny zapach; to od niej dostajemy coś, co czasem aż nas dusi. W relacji rodzic – dziecko ten emocjonalny zaduch ogranicza autonomię, myli rozeznanie, trudno nam jest poczuć, co i od kogo czujemy. Zadam pytanie: dziecko kocha nas takimi, jakimi jesteśmy, to dlaczego tak często nie odwzajemniamy tego uczucia? Peck twierdzi, że zbyt często nieświadomie zakładamy, wierzymy, w dwa szczególnie szkodliwe kłamstwa: „że rodzice nas kochali” i „że my kochamy swoje dzieci”. Nie chcę tutaj generalizować, a tylko odrobinę zmącić wodę, by poruszyć serca do zastanowienia się i zadania sobie kilku pytań. Czy zakładamy, że dziecko przyszło na świat dla nas? Czy mamy dość cierpliwości, by pozwalać mu na odkrywanie własnej drogi? Czy lubimy się chwalić jego osiągnięciami, jednak nie pytamy, czy dziecku te osiągnięcia sprawiają tyle samo radości? Czy zadajemy sobie pytanie, co dziecko robi dla siebie, a może tylko pytamy ile zrobiło dla nas? Czy słuchamy własnych  dzieci? „Prawdziwe słuchanie, całkowita koncentracja na drugiej osobie, zawsze jest przejawem miłości”. (M. Scott Peck, „Droga rzadziej przemierzana”)

Zostawmy już miętę rodzicielską… Na wstępie tekstu czytamy, że czuć miętę do kogoś oznacza pociąg na tle erotycznym. Erotyzm to początkowa faza fascynacji, która może przerodzić się w miłość. Jak często jednak mylimy pociąg fizyczny z miłością? Czucie z uczuciem? Dlaczego, kiedy mija „czucie”, które nie wzbudziło uczucia miłości, często ze strachu przed samotnością, przywiązujemy partnera do siebieMiłość jest cierpliwa, pełna życzliwości. Czy życzymy naszym bliskim, by się rozwijali, nawet za cenę uwolnienia od naszej zależności? Miłość nie zazdrości, nie przechwala się, nie unosi się pychą. Jak często uważamy, że wiemy lepiej od bliskich? Miłość raduje się prawdą i nigdy nie ustaje. (1 Kor 13, 1-13) Miłość nie zależy od tego, czy ktoś spełnia nasze oczekiwania i nie ustaje, kiedy w naszym odczuciu tych oczekiwań nie spełnia. Miłość nie jest warunkowa. Jest gotowa usłyszeć prawdę. Usłyszeć, bo „prawdziwe słuchanie to miłość w działaniu”. Niestety wielu z nas może potwierdzić słowa Pecka – „większość par nigdy naprawdę nie słucha siebie nawzajem. […] Prawdziwa miłość wymaga zaangażowania i mądrości”. Pierwszy krok to zaangażowane słuchanie. Kolejne kroki?…W tym miejscu zachęcam do lektury „Drogi rzadziej przemierzanej” M. Scott Pecka, gdzie znajdziecie na ten temat mnóstwo wskazówek od autora. 😉

IF

Udostępnij: