Gabinet psychoterapeuty nie jest miejscem stojącym na skraju rzeczywistości, bajkową chatynką na kurzej stópce w środku ciemnego lasu. W gabinecie psychoterapeuty nie czeka na zbłąkanego pacjenta-wędrowca żadna czarownica przygotowująca swoje magiczne eliksiry, a czarny kot, ‘zwisając’ ogon z pieca, leniwie się temu przygląda i wita go swoim czarodziejskim uśmiechem. A jednak w powszechnej świadomości gabinet psychoterapeuty jest właśnie takim miejscem. Trochę jakby poza czasem i przestrzenią, gdzie dzieją się rzeczy magiczne i zagrażające naszej osobowości. Wpływ na to podejście ma na pewno kultura popularna, która skutecznie ośmieszyła psychoterapię tworząc wyimaginowany, zabawny obraz kozetki i szalonego psychoterapeuty wchodzącego w prześmiewczy dialog z przewrażliwionym na swoim punkcie pacjentem lub, co gorsza, terapeuty-manipulatora, pozbawionego skrupułów łowcy ludzkich umysłów. Wszystkie te obrazy zakorzeniły się mocno w społecznej świadomości. Gdzie – podszyte podskórnym lękiem przed chorobami i dysfunkcjami psychicznymi oraz do – prawione przekonaniami, że szczególnie depresję czy nerwicę da się pokonać siłą własnej woli, a manifestowanie swoich przeżyć jest oznaką słabości – jeszcze mocniej oddziałują na niepodejmowane przez osoby potrzebujące realnej pomocy decyzje. Pacjenci, którzy nigdy nie zostają pacjentami, wierzą w czarną magię tego miejsca i racjonalizując swoje obawy, tworzą cztery najpopularniejsze mity na temat relacji z psychoterapeutą. Przedstawiłam je Bożenie Nowaczyńskiej, psychoterapeutce współpracującej z naszą fundacją. Jakie to mity i jakimi argumentami obala je Bożena?

„Nie będę się odsłaniać przed obcą osobą!”

Magiczna moc czarownicy pozwala jej przejrzeć Cię na wylot. Wchodzisz do gabinetu-chatki okryta/okryty własną godnością, a wychodzisz stamtąd naga/nagi. Czarownica nie tylko wie o Tobie wszystko, ale co więcej zyskała nad Tobą realną władzę – nic co Twoje, nie jest już Twoje. Należysz do niej.

Jak jest naprawdę?

Bożena Nowaczyńska: Tak na – prawdę w trakcie terapii się nie obnażasz, tylko wchodzisz w niezwykłą relację, w której na własnych zasadach się sobą dzielisz. Psychoterapia to długotrwały proces, w czasie którego stopniowo budujemy bardzo wyjątkową więź z psychoterapeutą. Pacjent opowiada o sobie we własnym tempie i mówi to, co jest gotów powiedzieć. Żadna psychoterapia nie obiera sobie za cel obnażenia pacjenta przez wyciąganie informacji wbrew jego woli. Każdy terapeuta postępuje za to uważnie i zawsze szanuje Twoje granice. Kiedy powiesz: „dalej nie idę”, psychoterapeuta w tym właśnie miejscu się zatrzyma.

„Boję się oceny”

Czarownica, która ma moc przejrzenia człowieka na wylot, doskonale potrafi Cię ocenić…i ocenia. Jednym rzutem swojego parszywego oka zdecyduje, kim jesteś i do czego będziesz jej przydatny: tajemny składnik eliksiru młodości?, strawa dla czarnego kota?, służba?, drużba? Połamać Ci gnaty, podtuczyć, przemienić? Bez względu na to, co zdecyduje, najpierw Cię oceni.

Jak jest naprawdę?

BN: Tak naprawdę boimy się oceny, ponieważ we wszystkich naszych relacjach w jakiś sposób byliśmy osądzani. Oceny, często bardzo bolesne i krzywdzące, wystawiane nam przez rodzinę, szkołę czy społeczeństwo, wypaczyły naszą autentyczność. Na każdym etapie naszego życia i w każdym znanym nam środowisku zmagaliśmy się z opiniami, więc trudno nam teraz zaufać, że w gabinecie psychoterapeuty będzie inaczej. Tymczasem to właśnie gabinet psychoterapeuty jest jedynym bezpiecznym miejscem na świecie, gdzie w pełni możemy sobie zaufać i być sobą. W tej nieco wyjętej spod panowania społecznych zasad przestrzeni moralność zostaje zawieszona. Bo celem terapii nie jest ocenić „ja” pacjenta, tylko je w pełni zobaczyć.

„Nie mogę się teraz rozsypać, a jak pójdę na psychoterapię to się rozwalę”

Czarownica na pewno nie jest dla Ciebie czuła i na Ciebie uważana. Jej metody są podstępne i zdradzieckie. Kiedy z Tobą rozmawia, czaruje, a magia jej słów ma pobudzić w Tobie siłę destrukcji, która roztrzaska Twoje „ja” na kawałki. Rozbity w drobny mak nie jesteś zdolna/zdolny myśleć ani działać, nie możesz stanąć oko w oko z rzeczywistością i wydostać się z czarodziejskiej chatki.

Jak jest naprawdę?

BN: Tak naprawdę psychoterapeuta nie jest specjalistą od rozbiórki czy demolki, wręcz odwrotnie, jego zadaniem jest wspierać, wzmacniać i budować. Kiedy się uginasz pod ciężarem kryzysu, jego rolą jest Cię wesprzeć; kiedy jesteś zagubiony, pomoże Ci odnaleźć drogę; kiedy toniesz, chwyci Cię za rękę; kiedy rozsypujesz się na kawałki, pomoże Ci pozbierać się na nowo. Wsparcie i zrozumienie w obliczu kryzysu emocjonalnego są Ci niezbędne, by dźwignąć się z kolan na równe nogi. Oczywiście, w czasie psychoterapii zdarzają się trudne okresy, bo psychoterapia jest swoistym mikrokosmosem życia. Jednak te stany mijają i naprawdę w znikomy sposób przeszkadzają pacjentom w wypełnianiu ich codziennych obowiązków.

„Nie chcę pokazywać swojej słabości innym ludziom”

Kiedy jesteś pod wpływem magicznej mocy czarownicy Twoje siły słabną, a jej rosną – ona się żywi Twoimi emocjami. Im więcej jej okazujesz strachu, obaw, lęku, rozgoryczenia, bezsilności, tym bardziej ona rośnie w siłę. Pamiętasz czarnego kota leniwie kołyszącego się na zapiecku? Spójrz w tamtą stroną…Zamiast łysiejącego kocura leży tam teraz czarna pantera groźnie połyskująca w półmroku swoimi na wpół otwartymi oczami. A teraz przyjrzyj się sobie – jesteś słaby.

Jak jest naprawdę?

BN: Tak naprawdę dla psychoterapeutów wszystkie emocje są elementem natury ludzkiej, a ich okazywanie traktują jako przejaw zdrowia i dojrzałości. Cieszymy się, gdy nasi pacjenci czują i mogą autentycznie okazywać swoje emocje, szanujemy to i cenimy. Praca na emocjach i z emocjami nie podlega ocenie. Nie ma emocji złych i dobrych, opisujących Twoją słabość lub siłę. Emocje po prostu są i wszystkie są pacjentom potrzebne, by mogli żyć autentycznie. Dlatego psychoterapeuta ich nie ocenia, tylko z nimi pracuje.

Odczarujmy jeszcze jeden mit na koniec – psychoterapeuta nie jest czarodziejem, nie posiada supermocy ani księgi pełnej zaklęć. Psychoterapeuta jest zwykłym śmiertelnikiem, z którym być może bawiłeś/bawiłaś się jako dziecko w piaskownicy. Wyróżnia go jedynie to, że specjalizuje się w dziedzinie ludzkiej psychiki. Aby zostać psychoterapeutą konieczne jest ukończenie jednego z humanistycznych lub medycznych kierunków kształcenia: psychologii, socjologii, filozofii, psychiatrii, pedagogiki czy pielęgniarstwa. Po zwieńczeniu wyżej wymienionych kierunków dyplomem magistra, psychoterapeuta musi wejść na kolejną ścieżkę rozwoju naukowego – przed nim 4 letnie, specjalistyczne studia podyplomowe ukończone egzaminem certyfikacyjnym. Po studiach obu stopni psychoterapeuta musi odbyć staż kliniczny, przejście własną terapię, a już w trakcie wykonywania zawodu poddawać swoją pracę regularnej superwizji. Jak widzisz nie ma tutaj magii, tylko sama nauka i doświadczenie zebrane w trakcie kształcenia. Gabinet psychoterapeuty nie jest zatem chatką na skraju rzeczywistości, w którym mieszka czarownica z czarnym kotem – gabinet psychoterapeuty jest jedynym bezpiecznym miejscem na Ziemi, w którym w trakcie rozmów ze specjalistą, możesz odkryć swoją autentyczność i odzyskać autonomię. Jeżeli nachodzą Cię wątpliwości, czy na pewno warto udać się w to miejsce, zadaj sobie pytanie: Co będzie, jeżeli utknę w ruchomych piaskach swojego problemu? Na jaki czas starczy Ci mi sił, żeby walczyć? A potem przeczytaj jeszcze raz ten artykuł i zdecyduj najlepiej dla siebie…

Bożena Nowaczyńska, Katarzyna Romowicz

Udostępnij: