W szkole podstawowej miałam mądrą nauczycielkę, kiedy zadawała klasie pytanie patrzyła na nas i czułym głosem doda – wała: „Wiem że to trudne, ale znacie odpowiedź, musicie tylko otworzyć właściwą szufladkę w głowie”. To była moja pierwsza nauczycielka, po niej spotkałam wiele innych, ale to właśnie ta pierwsza będąca moją wychowawczynią, zainspirowała mnie i poruszyła moją wyobraźnię. To dzięki pani A. Pomyślałam o sobie jak o małym biureczku pełnym szufladek. Oczami fantazji widziałam szufladkę, w której jest moja umiejętność czytania, obok niej była szufladka z umiejętnością zmyślania na poczekaniu – ponieważ kiedy nie potrafisz czegoś przeczytać z literek, zawsze możesz opowiedzieć z ilustracji zamieszczonej obok tekstu! Na początku półeczka w której mieściła się umiejętność czytania była mała, znacznie mniejsza niż ta, w której trzymałam umiejętność zmyślania. Potem przeniosłam czytanie do większej szuflady, potrzebna była taka, która zmieści pierwsze czytane samodzielnie lektury. Zapytacie, a co z szufladką mieszczącą zmyślanie? Przekonano mnie, że jest nieładnie zmyślać, zawstydziłam się mojej szuflady i ukryłam jej zawartość w mrocznych kątach biureczka. Zresztą nie tylko zmyślanie skazałam na taki los, podobny spotkał inną szufladkę, tą, w której trzymałam moją poezję. Świetnie pamiętam, kiedy napisałam swój pierwszy wiersz, miałam osiem lat, zapatrzyłam się przez okno i na kartce, na której przed chwilą rysowałam, zapisałam kredką: „życie to poezja, wesoła i smutna, lecz z biegiem lat zanika i traci swój czar”. Poczułam się dotknięta przez promień słońca, poczułam się jasna. Wstałam i pobiegłam do mamy, przeczytałam jej mój wiersz, a ona spojrzała na mnie i uśmiechnęła się – mój wiersz sprawił że się spotkałyśmy. Zapytacie, jak to możliwe, że po takim ożywczym pierwszym doświadczeniu mojej poezji, zawstydziłam się jej i skazałam na niebyt? Dzisiaj już nie wiem, może było tak, że w różnych momentach mojej historii pokazywałam moją poezję, a ona rzucała na mnie światło: prawdy, intymności i cierpienia. Może towarzyszący mi ludzie nie zawsze byli gotowi ją przyjąć z tak otwartym sercem jak moja mama? Rebecca Solnit w swojej książce: „Matka wszystkich pytań” pisze o tym, że milczenie i wstyd są zaraźliwe, ale dodaje, że radość i od – waga również.
Zastanawiam się nad Twoim biureczkiem? Jakie jest, jak wygląda? Czy jest filigranowym sekretarzykiem, który nie zabiera sobą za dużo miejsca? A może jest wielkim meblem, który potrzebuje dla siebie osobnego pokoju? Jakiekolwiek jest, na pewno ma szuflady i na pewno ma taką, w której coś upychasz. Co to jest? Szydełkowanie, którego nauczyła Cię babcia, sekretne czytanie powieści o prawdziwej miłości, robienie kolaży, dziennik, który prowadzisz nieregularnie ale od liceum? Jak nazywa się Twoja Twórczość którą zamknęłaś w swojej sekretnej szufladzie? Czy pamiętasz dlaczego to zrobiłaś? Co sobie o niej powiedziałaś? Może, że inni robią to lepiej; może, że to dziecinne? Chciałabym zarazić Cię odwagą, dlatego opowiem Ci o dal – szych losach mojej poezji. Mimo że zamknęłam ją w szufladzie, nigdy nie przestałam pisać. W moich wierszach odbija się moja historia, jest w nich komentarz do świata, w którym żyję, są ślady uczuć – tych które mną targały i tych które mnie koiły. W moich wierszach jest moja niepewność i oczekiwanie nowości, tak jak w tym:
nowe otwarcie
Na skutek okoliczności życiowych: samotnego dzieciństwa trauma – tycznych doświadczeń szkolnych licznych ran kłutych otrzymanych w serce w wieku młodzieńczym trudnego startu w dorosłość nie – kończących się absurdów towarzyszących tej ostatniej – postanawia dokonać tranzycji międzygatunkowej. Koniec z homo sapiens. Teraz leży w trawie zapomina języka przechodzi zapachami koniczyny i perzu. Czeka na nowych mistrzów znoszącą niewygody błotniarkę stawową wytrwałego winniczka nienasyconego pomrowa wielkiego.
Rok temu poczułam że moja poezja nie mieści się w swoim sekretnym więzieniu, zebrałam się na odwagę i wysłałam dziesięć moich wierszy do konkursu organizowanego przez wydawnictwo Biuro Literackie. Pamiętam ekscytację, kiedy usłyszałam jak Artur Burszta, dyrektor festiwalu TransPort Literacki, w swoim podcaście odczytuje listę nazwisk osób, które zakwalifikowały się do pracy nad swoją twórczością, wśród nich było i moje nazwisko. Rozpoczęła się moja poetycka przygoda: planowanie wyjazdu, samotna i sycąca oko podróż pociągiem do Kołobrzegu, a wreszcie spotkania z ludźmi podobnymi do mnie! Z ludźmi, którzy tak jak ja w swoich biurkach mają szufladę z poezją i czują ogromną potrzebę, by podzielić się ze światem jej zawartością. To było święto! W taki sposób mogę opisać moją radość, kiedy razem z naszymi przewodnikami, Karoliną i Marcinem, uznanymi poetami, siedzieliśmy na plaży, czytaliśmy na głos i dyskutowaliśmy o naszych wierszach. Świętem było uczestnictwo w konferencjach i recitalach autorskich, które odbywały się w Regionalnym Centrum Kultury w Kołobrzegu. Kiedy wróci – łam do domu nazwałam to co się dla mnie wydarzyło:
* Ania z Jaworzna uznała mnie za poetkę uczczę to jakoś nie zmyję podłogi nie wstawię zupy zabiorę córki nad Przemszę.
** Zatrzymała zapatrzyła zasłuchała się – pani swojej codzienności. Jeszcze o tym nie wie zaistniała dla niej szansa by się rozświecić by poderwać się do lotu. Jeśli wszystko ułoży się dobrze nieprzesadnie szczęśliwie – przeleci nad wieczornym ogrodem jak zielony świetlik.
Wyrażanie się poprzez poezję jest moim świadomym pokazywaniem się światu. Zrozumiałam, że pokazując innym moje wiersze, stwarzam sobie możliwość, by spotkać się z “Ty”, czyli z odbiorcą prawdziwie zainteresowanym spotkaniem z całym moim potencjałem, z całym moim “Ja” – ze wszystkimi moimi szufladkami! Ryzykując i wychodząc do świata: z moją pasją, z moją historią, z moimi doświadczeniami, daję sobie szansę na przeżycie karmiącego spotkania z drugim człowiekiem, który zobaczy mnie także przez pryzmat mojej namiętności.
Wracam myślą do Ciebie, mam pytanie. Zastanawiam się, jakie Twoje myśli lub wyobrażenia stanęły Ci na drodze, by pokazać światu Twój największy zasób – bogactwo Twojej pasji? Może powiesz, to nie takie proste, przez tyle lat nikt oprócz mnie o tym nie wiedział, a ona mówi po – każ się?! Masz rację, to nie jest proste, ale wierzę, że odwaga jest zaraźliwa. Wierzę także, że wybierzesz dla siebie czułego przedstawiciela świata, może będzie nim ktoś z Twojej rodziny, może przyjaciel, może zaufany nauczyciel? Jestem pewna, że jest ktoś taki obok Ciebie, rozejrzyj się – pokaż się światu!
Anna Łyszczek